poniedziałek, 7 marca 2016

Zdrada.

Czy można zdradzić kogoś nie będąc z nim w związku?
Oczywiście, że tak. Można zdradzić kumpla, brata, koleżankę.
Można zawieść ich zaufanie tak, że będzie to równoznaczne ze zdradą.

Kiedy opadły emocje (i nie tylko emocje) Zakazany próbował z właściwą sobie nonszalancją doprowadzić się do porządku, ale nie szło mu to tak sprawnie jakby chciał. Obserwowałam go z ponurym półuśmiechem i złośliwą satysfakcją.
Nie planowałam „odegrania się” w ten sposób na mężczyźnie, z którym spędziłam ostatnich 14 lat. A jednak zrobiłam to. Gdyby wiedział…
- Jeśli zrobiłeś mi dziecko nie usunę ciąży – oświadczyłam poważnym tonem.
Zakazany znieruchomiał, łypnął na mnie spode łba i rzucił krótko:
- Przestań – po czym powrócił do porządkowania swojej garderoby.
- Co przestań? – zapytałam zaczepnie.
- Przestań udawać wredną sukę – odparł nie zaszczyciwszy mnie spojrzeniem.
- Może jestem wredną suką – powiedziałam.
- Wątpię – odpowiedział, wyprostował się i wciąż na mnie nie patrząc mruknął: Dobranoc, a potem skierował się ku drzwiom.
I wyszedłby, gdyby nie moje:
- Wścieknie się, kiedy mu powiem.
Zatrzymał się, odwrócił i wreszcie na mnie popatrzył.
- Obije ci ryj – dodałam z niezachwianą pewnością.
Westchnął.
- Pewnie tak – zgodził się prawie obojętnym tonem jak człowiek całkowicie pogodzony z przykrym faktem, po czym zapytał: Mogę tutaj zapalić?
- Pal – wzruszyłam ramionami, bo w tamtej chwili było mi to zupełnie obojętne.
Stanął przy zlewie, zapalił i skoncentrował całą swoją uwagę na papierosie. Wypalił go w rekordowym tempie, zgasił i spojrzał na mnie zmęczonym, wyczekującym wzrokiem.
- Chcesz zostać na noc? – spytałam.
Parsknął śmiechem.
- Nie – odpowiedział kręcąc głową jakby nie wierzył w to, co właśnie usłyszał.
- Myślę, że chcesz – powiedziałam bezczelnie.
- Rany boskie – znów pokręcił głową, potarł twarz dłonią i spojrzał na mnie na wpół rozbawiony, na wpół zakłopotany. – Jeszcze ci mało?
- Było tak jakoś… - zaczęłam, a on uniósł brew. – Krótko?
Tym razem roześmiał się na głos.
- Sorry – powiedział i zaśmiał się raz jeszcze, prawie histerycznie. – On mi nie da w ryj. On mnie zabije.
- A więc równie dobrze możesz zostać na noc – stwierdziłam.
- Racja – przytaknął. – Bo i tak mnie zabije.
- No właśnie – uśmiechnęłam się.
- Chcesz, żeby mnie zabił? – spytał.
- Jeszcze nie wiem – powiedziałam. – To co, zostajesz?
- Nie. Nie wiem. To znaczy… - zawahał się i w końcu wyrzucił z siebie jednym tchem: On mi tego nie daruje. Jeśli mu powiesz w życiu się do mnie nie odezwie.
- To taka wielka strata? – zakpiłam.
- To mój brat – warknął.
- Wiem – skinęłam głową. – Pamiętam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz